niedziela, 7 września 2014

Rozdział 4

Podjeżdżamy pod wielki wieżowiec w Detroit, gdzie pracuje Finn. Stoi tu już Joe w Bestii, tak nazwał Toby auto Joe'a. Wysiadam z auta i wchodzę do wieżowca. Wszyscy się na mnie gapią jak na wariatkę, bo jestem ubrana w spodnie, a tu kobiety chodzą w sukienkach. Wjeżdżam windą na dziesiąte piętro i zauważam Finn'a stojącego pod oknem. Podchodzę do niego i lekko klepię go w ramię. Odwraca się i patrzy na mnie.
- Cześć Finn!- mówię
- Meg, a ty co tu robisz? - pyta wrednie.
- Przyszłam cię o coś prosić, ale cóż chyba nie jesteś w nastroju.
- Przyszłaś prosić? Dziewczyno , opamiętaj się nie odzywałaś się do mnie przez dwa lata, a teraz co? Myślałem że się zabiłaś!
- A ty co byś zrobił gdyby ci na przykład ojciec umarł, byłbyś szczęśliwy, czy byś się zamknął w sobie? Nie chce mi się z tobą gadać. Nara! - mówię, obracam się i mam zamiar iść, ale łapie  mnie za rękę i odwraca do siebie. Łapie mnie za ramiona i mną potrząsa.
- Pisałem do ciebie codziennie. Dzień w dzień, myśląc, że mi odpiszesz, lecz się myliłem. A co do pomocy to tak pomogę ci, tylko pomóż mi się stąd wyrwać. Błagam.
- Dino- nic więcej nie muszę mówić, on rozumie. Wyciągam ciuchy z torby, które dał mi wcześniej Joe, podaje je Finn'owi, a on idzie do ubikacji. Czekam pod drzwiami. Wyglądamy identycznie tylko na białej koszulce Finn ma jeansową kosuzlę.
- Meg, przepraszam za mój nagły wybuch, po prostu to był dla mnie szok- mówi i mnie przytula. Kładę głowę na jego ramieniu i myślę o tym co kiedyś było między nami.
- Ja też przepraszam, że ci nie odpisywałam, ale nie miałam na nic siły. Powinnam, naprawdę przepraszam. - mówię i łzy spływają po mojej twarzy.
Nic do mnie nie mówi, w ciszy jest najlepiej.
- Mam pytanie. - zaczyna Finn.
- Pytaj o co tylko chcesz.
- Czy zostaniesz moją dziewczyną?
- Że co? - odrywam si egwałtownie od niego.
- Co powiedziałem coś źle?
- Nie, tylko myślałam, że nie jestem w twoim stylu. Wolałeś lalunie, które chodzą w krótkich sukienkach, a nie takie jak ja.
- Megan od zawsze cię kochałem od pierwszych wspólnych chwil spędzonych z tobą. Tylko nigdy nic nie mówiłem. Bałem się odrzucenia.
- Nie wiem co powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie. Dasz mi to przemyśleć ?
- Jasne- mówi i łapie mnie w tali i przytula.
Idziemy do windy , zjeżdżamy na dół.
- Rzucam tą cholerną pracę - wrzeszczy Finn na cały budynek, a ja się uśmiecham.
Wychodzimy z budynku i zauważam, że przed moim autem stoi radiowóz policji.
- No tak pan cudowny Toby musiał kłopotów narobić- mówię.
Podbiegam do nich.
- O co chodzi? -pytam
- Kogo to auto? - pyta policja.
- Moja, ale nie mam dokumentów. - mówię trochę zaskoczona gdy przeszukuję torbę. - Chyba zostawiłam w domu.
- Proszę zaparkować za rogiem- mówi policjant.
- Finn tam jest Joe w Bestii idź do niego.
- Dla ciebie wszystko księżniczko-mówi i całuje mnie w policzek.
Rzeczy które wysypałam z torby, pakuje je z powrotem i siadam do wozu.
- Co teraz? -pyta Toby
- Za trzy sekundy wystartujesz. Słyszycie chłopaki? - pytam
- Tak - odpowiedział Finn i Benny w tym samym momencie.
- Po co?
- No wiesz, żeby uczynić nas sławnymi- mrugam do niego porozumiewawczo.
- Słuchaj ją, na prawdę zna się na rzeczy. - powiedział Finn.
- Trzy, dwa, jeden, teraz. - kurczowo trzymam się fotela, zapomniałam, że to cacko umie wyjechać 340km/h  Robimy kółka dookoła ronda, a  policjant próbuje nas dogonić.
- Takim autem to nigdy. - mówi Joe.
Gada o czymś z Finn'em i nie zwraca uwagi, że my ich słyszymy.
- Kierujemy się na wschód i mamy spóźnienie. Za 28 godzin musimy być w Kalifornii - mówię.
Zjeżdżamy z ronda i Toby jedzie na wschód. Przejeżdżamy na czerwonym świetle i zauważam coś dziwnego.
- Po ulicy leci helikopter, a policja nie da nam spokoju. - zauważam.
- Mamy pytanie do Toby'ego Marshalla. Na ile oceniasz pasażerkę, tak jak swoją brykę? Zajebista. - mówi Benny.
- Co z tym helikopterem?
- Mam tu zakaz latania, ale nie bój nic - mówi Benny i odlatuje.
- Skręć w prawo- mówię.
Wyszukuję w GPS autostradę i tam się kierujemy. Naciska pedał gazu o jedziemy szybciej. Wjeżdżamy w boczną uliczkę.
- Cieszcie się, że nie porwałem " Apacza" z bazy wojskowej. Porucznik nie spuścił ze mnie oka. -mówi Benny.
- Znów zalewasz- mówi Finn.
- Do ciebie nie mówiłem Bestio.
- Przyjąłem łgarzu*.
Gdy jesteśmy przy końcu wyjeżdża z drugiej strony policja. Cofiemy się i jedziemy jak najszybciej się da.
- Finn, ledwo wróciłeś i już się stawiasz, pożałujesz tego łgarza.
- Kiedy się wykształciłeś ciołku? - pyta Finn
- Co za ignorancja, Boże ale z ciebie burak.
- Będziemy tyłem przez całą drogę? -pytam Toby'ego.
Wyjeżdżamy, a radiowóź uderza w auto. Od razu na mojej twarzy występuje uśmiech.
- Łgarzu pilnuj drogi - mówi Toby.
Wciska jeszcze większy gaz, a gdy cudem mija drugi radiowóź obraca się w kółko, ale szybko zapanowuje nad autem.
- To szaleństwo , ale musisz przeskoczyć dwa, pasy, żeby pozbyć się ogona. - mówi łgarz.
- Jasne
- Czekaj, jak przeskoczyć? - pytam
- Radzę zamknąć oczęta. - mówi tajemniczo Toby.
- Będzie gorsze od akcji z busem?
Nic nie mówi tylko się uśmiecha.
- Twój cel to drzewka. Rozbij skrzydełka piękna.
- Łgarzu, morda w kubeł. - mówię.
Skaczemy przez nie wielki pagórek i auta na następnych dwóch pasach. Nie wiem jak on to zrobił, ale to było niezwykłe. Gdy lądujemy zapiera mi dech w piersiach. Łgarz zaczyna się śmiać.
- To coś niesamowitego. Nie wierze, że jeszcze żyjemy.
- Na mnie już pora- mówi łgarz i się rozłącza.
- Jesteście zajebistymi ludźmi- mówię
- Srebny mustang widziany na 55, mówią o was- cieszy się Joe.
Wjeżdżamy na autostradę. Toby troszkę zwalnia. Ten GPS to nie tylko GPS można robić z nim różne rzeczy. Udostępniam Markowi** nagranie które nagrywał Joe.
- Piękna idzie na bingo, przyda się gorące paliwko.- mówi Toby
- Paliwko już w drodze- mówi Joe.
- Bingo? Gorące paliwko? -pytam
- Napełnimy bak w biegu- mówi Toby.
- Trzeba było tak od razu.
- Może trzeba było ,ale....- zabrakło mu słów. Popatrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Polubiłam jego tajemniczość.


*Łgarz- Finn nazwał tak Benny'ego dlatego, że lubił sobie pokłamać.
**Mark- Słynny komentator nielegalnych wyścigów samochodowych.

Więc kochani to już czwarty rozdział. Bardzo się z tego powodu cieszę. Ten rozdział miał się pojawić dopiero za tydzień ale jest już dziś. Dziękuje za wszystkie miłe komentarze. Ten rozdział jest dedykowany Luce i Oli Badzio , które są ze mną od samego początku <3
Następny rozdział za tydzień w weekend, tak myślę postaram się napisać go jak najszybciej.
Serdecznie zapraszam do komentowania i obserwowanie. Robie komentarz za komentarz i obserwacja za obserwację :*
Pozdrowienia Misia

6 komentarzy:

  1. Dzięki za komentarz. :)
    O czym jest Twoje opowiadanie? Przeczytałabym, ale niestety nie mam za wiele czasu, mogłabyś mi streścić?

    OdpowiedzUsuń
  2. Obserwuje, licze ze ty tez jak obiecalas :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo wciągający rozdział
    http://tiffani426.blogspot.com/
    + obserwuję

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie i ciekawie piszesz opowiadania :) Widzę, że interesujesz się wyścigami, świetna pasja!
    Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli :)
    http://izile-blog.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny wygląd bloga i ciekawe zdjęcia :) Zapraszam do mnie - http://jankoviak.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń